MARILLION - Seasons End |
|||
1. Król miasta zachodzącego słońca | 08:02 | ||
2. Wielkanoc | 05:57 | ||
3. Nieproszony gość | 03:52 | ||
4. Zakłócenie równowagi w przyrodzie | 03:52 | ||
5. Holloway Girl | 04:27 | ||
6. Berlin | 07:43 | ||
7. Nadała mu moje imię | 03:19 | ||
8. Hooks In You | 02:54 | ||
9. The Space.... | 06:14 | ||
50:41 | |||
Król miasta zachodzącego słońca | |||
Facet w swym mundurku przeszedł powłócząc nogami Marionetkowy król 4 czerwca Motyle nadleciały ze wszystkich stron I usiadły na jego papierowej koronie To na pewno był ładny widok Ten Plac Niebiańskiego Spokoju Lecz on rzekł: "Za moment to wszystko może spłonąć Gdyż jestem władcą tego miasta Zachodzącego Słońca" Patrzcie jak obraca się wielkie koło Niektórzy pną się w górę, inni spadają w dół Niektórych gnębi pragnienie, inni toną "Takie tutaj panuje prawo" - Powiedział król miasta Zachodzącego Słońca Nocą przybył do mnie A plac zmienił się w prawdziwe pole bitwy Tysiące wpatrzonych oczu, nie umiało wyjaśnić Szaleństwa i istoty tej gry Facet w swym mundurku przeszedł powłócząc nogami Przez korytarze tego białego miejsca A kiedy złożył swe ciało Dostrzegłem blizny znaczące jego twarz Zranione dusze podeszły do jego łóżka By wysłuchać historii, które opowiadał O motylach i lecie I wszyscy którzy się zgromadzili Pamiętają, jak tu kiedyś było Zanim nadszedł 27 czerwca To miejsce już nigdy nie będzie juz takie samo Powiedział "Jestem królem miasta Zachodzącego Słońca" |
|||
Wielkanoc | |||
Poranna mgła snuła się po polach A szarość zlała się z zieleni? Dźwięk pracującej gdzieś maszyny Wypłynął z pierwszych promieni słońca Strzępiasty naszyjnik żywopłotu i drzew Po południowej stronie wzgórza Wyznacza miejsce, gdzie biegnie granica Tam zginął chłopiec Marii Dunoon Znów nadszedł czas Wielkanocy Czas, by przejrzeli ślepi Czas Wielkanocy Teraz wszystkie wasze serca na pewno Będą mogły się uwolnić Od portu w Liverpoolu Do brzegów Północnej Irlandii Kłębią się grzywy fal I lśnią kropelki wody Znów nadszedł czas Wielkanocy Co zrobicie? Czy zamienicie serca w kamień? Czy naprawicie to Co już rozdarliście na strzępy? Czy będziecie mogli spać w nocy? Mając nad sob? Wielki Wóz i wszystkie gwiazdy? Co zrobicie Z nabojami i broni?? Czy rozwiążą one wasze problemy Gdy już tak wiele powiedziano i dokonano? Czy będziecie mogli spać w nocy? Czy tak wiele miło?ci musi pozostać w ukryciu? Wybaczcie Zapomnijcie Zaśpiewajcie "Nigdy więcej" |
|||
Wielkanoc | |||
Poranna mgła snuła się po polach A szarość zlała się z zieleni? Dźwięk pracującej gdzieś maszyny Wypłynął z pierwszych promieni słońca Strzępiasty naszyjnik żywopłotu i drzew Po południowej stronie wzgórza Wyznacza miejsce, gdzie biegnie granica Tam zginął chłopiec Marii Dunoon Znów nadszedł czas Wielkanocy Czas, by przejrzeli ślepi Czas Wielkanocy Teraz wszystkie wasze serca na pewno Będą mogły się uwolnić Od portu w Liverpoolu Do brzegów Północnej Irlandii Kłębią się grzywy fal I lśnią kropelki wody Znów nadszedł czas Wielkanocy Co zrobicie? Czy zamienicie serca w kamień? Czy naprawicie to Co już rozdarliście na strzępy? Czy będziecie mogli spać w nocy? Mając nad sob? Wielki Wóz i wszystkie gwiazdy? Co zrobicie Z nabojami i broni?? Czy rozwiążą one wasze problemy Gdy już tak wiele powiedziano i dokonano? Czy będziecie mogli spać w nocy? Czy tak wiele miło?ci musi pozostać w ukryciu? Wybaczcie Zapomnijcie Zaśpiewajcie "Nigdy więcej" |
|||
Nieproszony gość | |||
Możesz nie pamiętać chwili, gdy mnie zapraszałeś Lecz twa propozycja była jasna Będziesz udawać, że nigdy mnie nie spotkałeś Ale jest już za późno Jestem tu Jestem tym, który wie czego się lękasz Jestem tym, który kocha cię najbardziej Jestem trzynastym przy stole Jestem nieproszonym gościem Jestem gościem na twym bankiecie Jestem kukułkom w twym gnieździe Jestem twym stukilowym karłem Jestem nieproszonym gościem Byłem tam, gdy powtarzałeś nieszczerze "kocham cię" Kobiecie, która nie była twojš żonš I wręczyłem ci pienišdze Z którymi uciekłeś I przepuściłeś na największy błšd swojego życia Jestem tym, który wie czego się lękasz Jestem tym, który kocha cię najbardziej Jestem twym noworocznym postanowieniem Jestem nieproszonym gościem Jestem twarzš, której miałeś nadzieję Już nigdy nie oglšdać Lecz zawsze wiedziałeś, że jš zobaczysz Jestem jedynš rzeczš, której nie powinineś był robić Ale zrobiłeś, bo miałeś okazję Jestem złem w krwi płynšcej w twych żyłach Jestem skazš na twej skórze Popełniłeś wielki błšd W dniu, w którym pozwoliłeś mi wejść I nawet jeśli polecisz na drugi koniec świata To odkryjesz jedynie, że Zarezerwowałem miejsce przy tobie I pogadamy o dawnych czasach |
|||
Zakłócenie równowagi w przyrodzie | |||
Zakłóciliśmy równowagę w przyrodzie Słyszałem jak ktoś powiedział Że może tak się zdarzyć Że już nigdy w Anglii nie spadnie śnieg Płatki śniegu w pišstce niemowlęcia Saneczki na wzgórzu Czy tych rzeczy naprawdę nigdy już nie zobaczymy W Anglii? Opowiemy naszym wnukom O swych bezmyślnych zapędach i ambicjach O śladach, które zostawiamy na Ziemi I dziurze, którš wyrwaliśmy niebu Opowiemy im jak zmieniliśmy świat Jak ujarzmiliśmy morze I o porach roku, których nigdy nie poznajš W Anglii Patrz jak topi się stary świat Żale nie przywrócš tego co stracone Zatęsknisz do tego dopiero wtedy, gdy to stracisz Powiedz żegnaj powiedz żegnaj |
|||
Nadała mu moje imię | |||
Na jej dżinsach widnieje Zrobiona przez pomyłkę Długopisem kreska, Której nie może zmyć Na jej rękawie jest serce Z kropli czerwonego wina W błękicie jej oczu jest kropla zieleni Której nadała moje imię Ona karmi zbłąkanego psa, Którego znalazła na ulicy On uwielbia, gdy ona go tuli Lecz nie pozwala się zatrzymać Drapie w drzwi By go w nocy wypuścić Choć jakoś radzi sobie bez niego To bardzo się o niego martwi Ona nadała mu moje imię Więc jeśli kiedykolwiek zdecydujesz, Że musisz uciec I objedziesz cały świat Nie znajdując swego miejsca To może zrozumiesz w końcu, Że raj To tylko uczucie Co płonie w twoich myślach Więc jeśli kiedykolwiek odkryjesz co to jest To będziesz miał szansę, aby coś zrobić Bo jeśli ja kiedykolwiek poznam ten złoty sen To wiesz co? Nadam mu twe imię |
|||